niedziela, 27 września 2015

3 pomysły na zdrowe śniadanie

Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia! Nie, to nie jest pusty frazes, który wszyscy nam powtarzają. Ja zawsze jadłam śniadanie i powiem szczerze nie rozumiem ludzi, którzy tego nie robią. Takim przykładem jest mój mąż, który o jedzeniu przypomina sobie zazwyczaj o 13, ja nadzwyczajnej umarłabym z głodu. Poza oczywistą kwestią zaspokajania głodu, poranne jedzenie to też dla mnie swego rodzaju relaks. Bardzo często siadam do stołu jeszcze w cieplutkim szlafroku, włączam wiadomości, przeglądam facebooka. Cieszę się tą chwilą dla siebie, szczególnie w weekend, gdy jest ona nieco dłuższa.

Kiedyś jadłam przede wszystkim śniadania na słono i  chociaż w sobotę gdy mam więcej czasu nadal jem jajka, to odkąd przeszłam na wegetarianizm lubię słodkie śniadania. W dodatku prawie całe życie jestem na diecie, a rano potrzeba nam tyle energii aby rozpocząć dzień, że nie mam wyrzutów sumienia gdy jem owoce czy miód.

Poniżej trzy przykłady moich śniadań, każde z nich jest przepyszne i bardzo zdrowe.

1. Kanapki z twarogiem





Podobno ludzie dzielą się na tych którzy są za omletami i tych którzy wolą owsiankę. Ja jestem z tych wybierających kanapki :) Bardzo lubię chleb, ale staram się jeść go tylko rano. W 90% przypadków jest to chleb żytni lub orkiszowy, który piekę sama. Dodaję do niego to na co aktualnie mam ochotę, ale zawsze są w nim duże ilości siemienia lnianego i otrębów. Jeśli będzie ktoś zainteresowany to wstawię tu przepis, a tymczasem polecam pyszne kanapki z chudym twarogiem i miodem lub szczypiorkiem :)



2. Omlet z owocami



Składniki:
1 duże jajko
odrobina mleka lub wody
1 łyżka otrębów żytnich
1 łyżka mąki z amarantusa (otrzymuję ją przez zmielenie w młynku amarantusa ekspandowanego)
2 łyżki jogurtu naturalnego
ulubione owoce sezonowe (ewentualnie konfitura)

Roztrzepujemy jajko z mlekiem, dodajemy suche składniki i wszystko mieszamy. Smażymy z obu stron na małej ilości oleju kokosowego, lub na spray'u bez kalorii. Smarujemy jogurtem, układamy owoce i gotowe :)

3. Owsianka


Idealna propozycja na nadchodzące miesiące. Nie ma nic lepszego niż rozgrzanie swojego organizmu w zimne dni pyszną owsianką. Moja ulubiona, to ta gotowana na mleku kokosowo-ryżowym, do tego ulubione owoce. Pyszne i zdrowe rozpoczęcie dnia.

Propozycji pysznych śniadań jest jeszcze więcej, w następnym wpisie opiszę moje ulubione słone śniadania dla tych, którzy dla słodkościami nie przepadają. 

A Ty co jutro przygotujesz na swoje śniadanie? 

środa, 23 września 2015

Jak się zorganizować?!

Jak wiadomo wymagania w stosunku do kobiet XXI wieku są ogromne. Kiedyś głównym zadaniem kobiety było dbanie o dom i dzieci. Dzisiaj trzeba być super zadbaną, mieć nienaganną figurę, zadbane dzieci, na zakupy spożywcze chodzić w szpilkach i małej czarnej, spełniać się zawodowo pracując i posiadać czysty dom gdzie pachnie kruszonką z ciepłego jeszcze ciasta i nikt w nim nie znajdzie góry prania do prasowania. Jak? No pytam jak to jest możliwe? Ja staram się jak mogę, a nie mam jeszcze dzieci. Co będzie gdy się pojawią?

Dzisiaj staram się jakoś to wszystko ogarnąć. Wczoraj po południu siedziałam u kosmetyczki robiąc nowe paznokcie, ale za to o 22 piekłam domowy chleb orkiszowy. Czy tak robi nowoczesna kobieta, która ma aspiracje do bycia 'Perfekcyjną Panią domu'? Dużo tych pytań stawiamy sobie każdego dnia. Z czego zrezygnować gdy doba się kończy, a wszystko jest równie ważne. Albo przynajmniej nam się wydaje, że jest ważne.


Dla mnie wrzesień tego roku to szczególne wyzwanie. Przez zaniedbania we wcześniejszych miesiącach nagromadziło się mnóstwo spraw do załatwienia na już. Doba się nie rozciąga, co więcej dni stają się coraz krótsze a trzeba iść do lekarza, banku, zrobić zakupy i jeszcze poćwiczyć byłoby dobrze. Czy też macie tak, że patrzycie na innych ludzi i myślicie sobie 'Jak ona to robi? Kiedy znajduje na to wszystko czas?'. Ja często się nad tym zastanawiam, ale po chwili myślę, że ludzie patrząc na mnie pewnie zadają sobie takie samo pytanie.

Niestety jeszcze nie radzę sobie z organizacją idealnie. Cały czas nad tym pracuję. Na szczęście ktoś kiedyś wymyślił kalendarz. Ja organizuję się w dwóch kalendarzach. Dlaczego? Pracuję na etacie, więc w pracy korzystam z jednego kalendarza. Nie chcę zapisywać notatkami ze służbowych spotkań, oraz listą rzeczy do zrobienia swojego prywatnego notesu, to po pierwsze, po drugie w pracy potrzebuję dużego formatu, który jest za ciężki by nosić go przy sobie, a mój mały kalendarzyk mieści się do każdej torebki. W tym roku po raz 4 kupiłam kalendarz ze ZWIERCIADŁA. Jest śliczny, ma praktyczną gumkę, zestawienie całego miesiąca na jednej kartce, które pomaga gdy muszę umówić się na spotkanie, bo od razu widzę przekrój całego miesiąca, do tego jest niedrogi. Bardzo ciężko znaleźć ładny kalendarz w tak niskiej cenie. Wiem, że wielu z Was przeszkadzają reklamy w kalendarzach z gazet. Mój kalendarz ma tylko kilka zdjęć biżuterii, które bardziej go upiększają niż przeszkadzają. Z dwóch opcji kolorystycznych zdecydowałam się na tą z niebieskim ornamentem, jest według mnie zdecydowanie ładniejszy.


Bardzo lubię ten czas gdy mogę otworzyć nowy kalendarz, to taki nowy rozdział, nowe strony na których mogę starać się pisać trochę staranniej. Nowy początek. Ale niezależnie od tego czy mamy nowy czy stary notatnik ważne jest zapisywanie wszystkiego, co mamy do zrobienia, planowanie czasu by wykorzystać go jak najlepiej. Robię to, ponieważ zapominam o tym co miałam zrobić, oraz z wielką przyjemnością odhaczam kolejno wykonane zadania. To bardzo motywuje.

Zachęcam do tego z całego serca, wtedy to symboliczne ciasto może będzie upieczone o godzinie, o której już nie powinnyśmy go próbować, ale zawsze możemy je zjeść na śniadanie :)

poniedziałek, 21 września 2015

Ulubione miejsca w sieci - blogi

Dzisiaj rano, gdy wchodziłam po kolei na wszystkie moje ulubione blogi, by sprawdzić co się dzieje po weekendzie wpadłam na pomysł, aby się tą listą podzielić. W sieci jest dziesiątki świetnych miejsc, aż żal, że brakuje czasu aby tam zajrzeć. Chciałabym, aby kiedyś też to moje miejsce było dla kogoś na tyle wartościowe, aby poświęcić chwilę i poczytać co mam do powiedzenia.

To jest lista blogów które odwiedzam regularnie. Wiadomo, że co jakiś czas ta lista się modyfikuje, bo znajduję coś nowego, lub coś wychodzi z obrębu moich zainteresowań. Najgorzej, gdy trafiam na nowego bloga, który działa od kilku miesięcy/lat i chciałabym przeczytać wszystko, aż nie wiadomo od czego zacząć. Wtedy na chwilę jestem wyjęta z sieci na rzecz tylko jednego miejsca.



Przepiękny blog ze słodkimi przepisami, na który boję się zaglądać bo od razu mam ochotę na coś słodkiego. Posiadam również książkę blogerki, oraz ostatnio zamówiłam dwie kolejne. Serdecznie polecam, jeśli szukacie inspiracji na przygotowanie czegoś słodkiego. Jednocześnie ostrzegam, bo słodkości i pieczenie uzależniają :)

Zbiór przeróżnych przepisów na wegańskie dania. Odkąd kupiłam książkę nawet nie odkładam jej na półkę, ale prawie codziennie zaglądam też na stronę, gdy nie wiem co zrobić na obiad.

Blog kulinarny, ale zdarzają się na nim również teksty o życiu. Autorka wspiera polskich producentów, więc można dowiedzieć się o wielu ciekawych rzeczach made in Poland. Tak naprawdę chyba nigdy nie skorzystałam z żadnego z tych przepisów, ale czytanie tekstów Liski sprawia mi ogromną przyjemność.

Jak napisała autorka bloga Alina: "zbiór inspiracji do prowadzenia kreatywnego życia" czyli organizacja czasu, D.I.Y, piękne wnętrza.

A jeśli chcecie poczytać o zwykłym życiu, skandynawskim stylu i dzieciach polecam blog Polki. Oprócz czytania można obejrzeć przepiękne przedmioty na jej jeszcze ładniejszych zdjęciach.

Moje guru jeśli chodzi o informacje o kosmetykach nietestowanych na zwierzętach. Marta bardzo skrupulatnie śledzi i opisuje ten temat.

Czytam tam bardzo dużo o tym, jak udoskonalić blog. Uczę się nowych funkcji. Ale również osoby, które bloga nie prowadzą znajdą coś dla siebie. Można poczytać o początkach biznesu, wnętrzach i stylu życia. Przepiękna szata graficzna cieszy oczy i zachęca do udoskonalania swojej przestrzeni w sieci.

Gdy tylko dopada mnie rutyna i niechęć do ćwiczeń od razu wchodzę na tego bloga. Przepiękna kobieta Hanna swoim ciałem i idealnie dobranymi stylizacjami motywuje do ćwiczeń i aktywności fizycznej. Mój ideał jeśli chodzi o kobiecą sylwetkę. Jestem pewna, że i Was zmotywuje. 

Na koniec pozytywna Ania, czytam przede wszystkim teksty z serii 'Rozwojowe czwartki', ale też wiele innych o codziennym, zwykłym tak naprawdę życiu, ale również o umiejętności cieszenia się nim. Koniecznie muszę również nabyć książkę Ani, która jest na mojej liście książek do przeczytania.

To chyba wszystkie strony, na które wchodzę regularnie i za każdym razem robię to z ogromną przyjemnością. A Wy na jakie blogi wchodzicie?  Czekam na Wasze typy, może znajdę coś nowego dla siebie :)

środa, 16 września 2015

Jak utrzymać porządek? - moje sposoby, postanowienia, rady

Czy nie masz czasem wrażenia, że gdy wychodzisz z domu ktoś robi ten cały bałagan? Bo jak to możliwe, że znowu trzeba sprzątać skoro przez cały dzień byłaś w pracy, na siłowni, poza domem? Ja często się nad tym zastanawiam. Tak naprawdę ja i mój mąż bardzo mało czasu spędzamy w domu, a ciężko utrzymać nam porządek w środku tygodnia. Przez cały tydzień robimy taki bałagan, że weekend zaczyna się od sprzątania, a że ja nienawidzę wykonywać obowiązków domowych w sobotę, bo zawsze chciałabym przeznaczać ten wolny dzień na robienie czegoś przyjemnego i fajnego, to sprzątam w piątek. Naprawdę świetny sposób na rozpoczynanie weekendu...

Teraz gdy wakacje się skończyły i zaczyna się jesień wizja częstego przebywania w domu motywuje do tego, aby to wszystko jakoś uporządkować i zaplanować. Poniżej kilka kroków które poczyniłam i kilka sposobów, które powoli zaczynają działać :)

1. Nie odkładamy niczego na później.
Naszą największą bolączką jest utrzymanie porządku w kuchni. Jest to dla mnie ważna sprawa, ponieważ kuchnia jest połączona z naszym niewielkim salonem i w niej przyjmujemy gości. Po zmywaniu nikomu nie chce się rozładować zmywarki, a brudne naczynia piętrzą się w zlewie. Gdy wstawiamy następne zmywanie zazwyczaj wszystkie się nie mieszczą. Teraz gdy ktoś ubrudzi jakieś naczynie, musi od razu włożyć je do zmywarki, a tym samym ją rozładować. Może wydaje się to oczywiste, ale u nas szwankowało. Teraz jest dużo lepiej.

2. Odkładamy rzeczy na miejsce.
Tak, tak to takie proste i oczywiste. No jednak nie zawsze, szczególnie gdy brakuje miejsca, lub przedmioty nie mają go przypisanego. U nas jest tak z kluczami. pocztą itp. Nie ma na nie miejsca w domu więc po przyjściu automatycznie lądują na stole i robi się bałagan. Aby uporządkować tą kwestię zamówiłam wieszak z dodatkowym miejscem na odkładanie ich.

3. Zrobiłam generalne porządki.
A raczej jestem w trakcie ich robienia. Wyrzucam/sprzedaję/oddaję wszystkie zbędne rzeczy. Sprzątam pomieszczenia/meble stopniowo, ale dokładnie. Rozkładam to w czasie, ponieważ wolę posprzątać raz a dobrze. Gdy mam wszystko poukładane, pokusa do rzucenia czegoś byle jak jest jakby mniejsza. Sprawdza się szczególnie w szafie :)

4. Staram się zminimalizować ilość przedmiotów, które posiadam.
Tak naprawdę jeden balsam do ciała w zupełności wystarcza. Kurzu już nie zbierają pozostałe trzy, których nie używałam.

5. Planuję.
Szczególnie prace, których nie lubię robić. Mam tak na przykład z prasowaniem. Gdy planuję sobie, że w czwartki prasuję rozprawiam się z tym na bieżąco. To lepsze niż zaległości, skutkujące wielogodzinnym staniem z żelazkiem w ręku i jeszcze większym brakiem ochoty na robienie tego.



Zdaję sobie sprawę, że to co napisałam to nic odkrywczego, ale jednak ile razy coś zawodzi? Mnie motywuje czytanie o sposobach innych. A jakie są Wasze?


wtorek, 15 września 2015

Sokowanie - sposób na codzienną dawkę witamin

W dzisiejszym świecie bardzo ciężko jest żyć zdrowo. Co z tego, że jemy codziennie warzywa, jeśli są one nawożone i pełne pestycydów. Ale w takim razie cóż robić. Przecież nie wyhodujemy wszystkiego sami, szczególnie mieszkając w mieście, w bloku. Można by zapewne poczynić jakieś próby, my nawet mieliśmy w tym roku zasiać na naszym malutkim balkonie rzodkiewkę, ale niestety przyszła jesień i jakoś tak nie wyszło. Może za rok :) Tak się zawszę łudzę, że będę miała więcej czasu, ale obowiązków każdego roku przybywa zamiast ubywać.

Tak więc dzisiaj mój szybki sposób na dostarczenie ogromnej dawki witamin, w bardzo szybki sposób. Oj przepraszam, trochę Was okłamałam. Szybko się robi, jeszcze szybciej pije, ale niestety długo i niechętnie myje sokowirówkę... Ale cóż, dla tej chwili przyjemności warto!

Poniżej dwa przepisy na moje ulubione soki:

Domowy "Kubuś"
Skład:
4 duże marchewki
2 małe jabłka
pół cytryny
mały kawałek imbiru



"Zielono mi"
Skład:
1 pomarańcza
2 małe jabłka
200 g jarmużu




Sokować możemy tak naprawdę wszystko, co tylko mamy w domu, Oczywiście najlepiej gdy w naszym soku przeważają warzywa, a owoce są tylko dodatkiem poprawiającym smak. W taki sposób możemy włączyć do naszej diety produkty które są bardzo zdrowe, ale ich nie lubimy. Ja mam tak w przypadku jarmużu. Nie lubię jego smaku, ani tego, że jest taki twardy. Wiem jednak jak wiele dobrego może dostarczyć mojemu organizmowi. Ma w sobie ogromne ilości witamin A, K, C, kwasu foliowego i  wapnia. Dzięki sokowaniu "jem" jarmuż bardzo często :)

piątek, 11 września 2015

Fit obiad - faszerowana cukinia

Przychodzę dzisiaj z propozycją pysznego, fit obiadu. Jest bardzo szybki do zrobienia i poza jednym składnikiem możemy umieścić tam wszystko na co aktualnie mamy ochotę, lub wszystko co mamy w lodówce :)

Jedynym składnikiem który jest w tym daniu niezmiennym jest cukinia. Bez niej się nie obędzie, pozostałe wypiszę w formie modyfikowalnej listy :)

1. kasza jęczmienna/ gryczana/ jaglana, ryż
2. pietruszka/ bazylia
3. pomidory/ pomidory suszone/ papryka/ kukurydza/ cebula/ czosnek/ oliwki/ pieczarki
4. sól/ pieprz/ ostra papryka/ słodka papryka

opcjonalnie: żółty ser/ feta

Przygotowanie:
Cukinię umyć, przekroić na pół i łyżeczką wydrążyć miąższ i pestki. Następnie ugotować kaszę/ ryż, na patelni podsmażyć warzywa, wymieszać z kaszą i doprawić. Napełnić cukinię, posypać startym serem. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 20 minut. Gotowe :)





Teraz już brak wymówek, dzisiaj musi być na stole, zdrowy niskokaloryczny obiad :)

wtorek, 8 września 2015

Aktywność fizyczna - jak się zmotywować?



No cóż moja droga do aktywności fizycznej wcale nie była prosta. Nigdy nie lubiłam ćwiczyć i tak, byłam jednym z tych dzieci z nie do końca uzasadnionym zwolnieniem z w-f'u. Gdy dorosłam, zaczęłam interesować się zdrowym trybem życia, zrozumiałam jak ważny jest codzienny ruch. Tak, zrozumiałam, ja to wszystko wiedziałam ale na tym koniec. Dalej siedziałam na kanapie. Oczywiście,  że próbowałam, nie raz próbowałam. Ale za każdym razem kończyło się płaczem po biegu, gdy okazywało się, że 0,5 km to szczyt moich możliwości, lub pójściem na siłownię 2 razy w miesiącu. Potem oczywiście stwierdzenie, że to nie dla mnie, że nudne, szkoda pieniędzy na karnet skoro i tak go nie wykorzystuję. Tak przez kilka lat mówiłam od nowego roku, od wiosny, od poniedziałku, od jutra... Nie rozumiałam o co chodzi w endorfinach, o których czytałam na fit blogach. Ja czułam się strasznie, zmęczona, spocona i przede wszystkim znudzona.

To wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu. Pod koniec marca koleżanka namówiła mnie żebym poszła z nią na fitness. No i tak się zaczęło, chodziłyśmy we trzy, więc nawet gdy któraś nie mogła, druga była do pary. Wiadomo, gdy już jesteś umówiona, to jakoś łatwiej wstać i wyjść z domu. Tak się zaczęło, powoli coraz bardziej to lubiłam. Podczas godzinnych ćwiczeń bardzo się męczyłam, moja kondycja na początku była bardzo słaba, ale za to odpoczywałam psychicznie. Tak psychicznie! Gdy po całym dniu siedzenia z oczami wlepionymi w monitor komputera, głową zajętą myśleniem o coraz to nowszych rozwiązaniach konstruktorskich idziesz w miejsce gdzie podczas ruchu jedyne o czym jesteś w stanie myśleć, to jaki będzie następny krok żeby się nie pomylić, lub jak bardzo nie dasz rady, to mega odpręża, oczyszcza umysł. Na zajęciach jestem w stanie się uspokoić, rozładować emocje. Wychodzę i już nie pamiętam co mnie zdenerwowało w pracy lub w domu.

To wszystko sprawiło, że chodziłam na zajęcia minimum 3 razy w tygodniu. Do tego bieganie z koleżanką, rower z mężem. Stałam się bardzo aktywna. Dodałam małe zmiany w diecie i udało mi się schudnąć 7 kilogramów. Ale co dalej? Co teraz? Jestem z małego miasta, wybór zajęć fitness nie jest duży. Po 5 miesiącach chodzenia na zajęcia, które prowadzi jedna osoba i które nie wiele się od siebie różnią zaczynam się zniechęcać. Do tego jesień, zimno, szaro. Po powrocie z pracy jedyne o czym myślisz to herbata i leżenie pod kocem z psem na kanapie. Ale tak trochę szkoda zaprzepaścić to do czego doszłam. Poza lepszym wyglądem w grę wchodzi przecież zdrowie. Po 8 godzinach spędzonych przed komputerem siada mi kręgosłup, muszę się ruszać.




Próbowałam coś zmienić. Ćwiczenie w domu z płytami to chyba jednak nie dla mnie. W mieszkaniu mam mało miejsca, ciągle się o coś potykam, poza tym nie pobiegam w miejscu, ani nie poskaczę na skakance na trzecim piętrze. Przeraża mnie fakt, że idzie zima. Lubię każdą porę roku, ale temperatura i wczesne zachody słońca nie sprzyjają aktywności na dworze. To co mnie motywuje, oprócz dotychczasowych efektów to kolorowe stroje sportowe. Na początek polecam te z Lidla są bardzo dobrej jakości, mają ciekawe wzory i jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z aktywnością fizyczną na pewno się sprawdzą. Ja posiadam już całkiem dużą kolekcję ubrań na fitness. Latem kupowanie nowych leginsów czy stanika sprawiało mi większą frajdę niż kupowanie ubrań na co dzień. Teraz staram się powstrzymywać :) Nie mniej jednak ładny strój na pewno zmotywuje nas bardziej aniżeli wizja biegania w starej bluzie. Osobom, którym ciężko zacząć, lub szybko się zniechęcają polecam zapisanie się na zajęcia fitness. Nie ważne czy to będzie zumba, step czy sztangi. Ważne jest to, jaką energię daje nam instruktor i ludzie wokół. W domu łatwiej dać sobie przyzwolenie na to żeby przerwać trening bo jest się zmęczonym, na zajęciach myślisz 'skoro inni dają radę, to ja też mogę'.


Piszę ten post po powrocie z 4 km biegu. Teraz czuję się świetnie, ale ciężko było mi zmobilizować się do ćwiczeń. A jakie są Wasze sposoby na regularną aktywność i chwile zwątpienia? Chętnie o tym poczytam i się zainspiruję :)

poniedziałek, 7 września 2015

Tatuaże małe i duże

Od zawsze miałam sprecyzowane zdanie na temat tatuaży. Uważałam, że są fajne, ładne ale u kogoś. Nie dla mnie. Uważałam, bo pewnego dnia jakoś tak bez powodu zapragnęłam mieć tatuaż. Było oczywiście tysiąc myśli, czy na pewno, a co jeśli się znudzi, od podoba... Dałam sobie czas, pomyślałam nic na siłę, zrobię tatuaż gdy znajdę wzór, który na prawdę będzie dla mnie, poczuję to.
I tak pewnego dnia zobaczyłam w internecie to niepozorne, geometryczne piórko. Od razu wiedziałam, że chcę je mieć. Wzięłam do ręki kredki, pokolorowałam i tak oto jest już ze mną prawie rok :)


Zanim zrobiłam tatuaż strasznie bałam się bólu. Mój próg wytrzymałości na ból jest bardzo nisko i nawet małe skaleczenie jest dla mnie wielkim przeżyciem. Jednak to co czułam podczas tatuowania porównałabym do depilowania nóg depilatorem. Boli, ale jednak jest do przeżycia :) Co czułam, gdy już go zrobiłam? Na początku strach o pielęgnacje i gojenie. Gdy już wszystko się zagoiło zrozumiałam co czują osoby, które patrzą na swoje tatuaże. Ciężko to opisać, niemniej jednak jest to świetne uczucie :)

Dzisiaj niemal rok po zrobieniu tatuażu myślę o kolejnym. Planuję zrobić sobie prezent na 25 urodziny. Szukam inspiracji. 


źródło: 123

A niżej to o czym myślę. Jak Wam się podoba?  



źródło: 12

niedziela, 6 września 2015

Tarta z mascarpone i malinami




Nie wiem jak to się dzieje, ale każdego roku gdy tylko zaczyna się jesień i czuć, że powietrze staje się chłodne zamieniam się w boginię kuchni. Najchętniej nie wyłączałabym piekarnika, co w poprzednich latach skutkowało kilkukrotnym wywalaniem korków  w naszym mieszkaniu. Wyjmuję książki kucharskie i wertuję w poszukiwaniu przepisów zawierających gruszki, śliwki i maliny. Czasem ten mój szał gotowania jest kłopotliwy, bo w końcu jesteśmy tylko we dwoje, a ja wiecznie na diecie…

Ale czasem trzeba sobie odpuścić, w weekend, w pełni sezonu malinowego.  Przychodzę do Was z przepisem na najlepszą tarte na świecie. Jak wiadomo,  na miano najlepszych rzeczy  zasługują tylko te najbardziej kaloryczne. Tarta jest dziecinnie prosta. Spód można upiec z mąki żytniej pełnoziarnistej, wychodzi równie dobry, a wyrzuty sumienia tak jakby mniejsze :)  

Składniki na ciasto:
175g mąki pszennej
130g masła o temperaturze pokojowej
35 ml mleka o temperaturze pokojowej
1 żółtko
½ łyżeczki soli

Składniki zagnieść szybko ręcznie lub zmiksować w malakserze. Ciasto owinąć w folię spożywczą i chłodzić ok 2h. Formę na tarte o średnicy 25cm posmarować masłem i oprószyć otrębami.  Schłodzone ciasto rozwałkować,  wyłożyć nim formę i gęsto ponakłuwać widelcem. Piec w temperaturze 200 st.C przez ok 30 minut (do zrumienienia spodu). Wyjąć z piekarnika i schłodzić.

Składniki na krem:
500 ml schłodzonej śmietany kremówki 30%
250g schłodzonego serka mascarpone
5 łyżek cukru pudru
5 łyżek dżemu porzeczkowego (opcjonalni innego kwaśnego)
250g malin/borówek
Otarta skórka z jednej limonki

Śmietanę kremówkę ubić, dodać cukier puder i serek mascarpone i zmiksować. Na schłodzone ciasto wyłożyć dżem, rozsmarować go. Następnie wyłożyć  krem i owoce, posypać  otartą skórką limonki.