Kilka lat później, na studiach piekłam już nie ciasto, a marchewkowe muffiny. Przepis świetnie się do tego nadaje. A są one wygodne do tego, by spakować je na drugie śniadanie do pracy, czy szkoły. Dodatkowo odkryłam, że bardzo długo zachowują świeżość, ale można je też zamrozić, co dla osoby, która nie posiada dużej rodziny, która pożarłaby je wszystkie po wyjęciu z piekarnika jest bardzo ważne.
Dziś przyszedł czas na kolejną innowację. Wynikającą z poszanowania produktów i bycia gospodynią własnego domu. Już nie trę marchewki na tartce, do babeczek używam pulpy marchewkowej pozostałej po sokowaniu. Zawsze szkoda mi wyrzucać te wszystkie resztki. Mam wrażenie, że marnuję produkty, a nie znam nikogo, kto chciałby przyjąć to np. dla zwierząt. Stąd pomysł na takie wykorzystanie 'resztek'. Nadają się idealnie, a i nie trzeba używać tartki, a tego nienawidzę :)
Składniki:
3 jajka
1 szklanka cukru
2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
3 łyżki kakao
2 łyżki dżemu (z dowolnych owoców)
0,5 szklanki oleju
2 szklanki startej marchewki
1 łyżka przyprawy do piernika (lub mniej, w zależności od upodobań)
skórki pomarańczowej
garść orzechów włoskich
Mikserem ucieramy jajka z cukrem, do momentu, aż masa zrobi się jasna i puszysta, następnie dodajemy suche składniki, olej i dżem, krótko miksujemy. Na koniec dorzucamy marchewkę, skórkę i orzechy, krótko mieszamy, napełniamy foremki i pieczemy w 180 stopniach przez ok 20 minut lub do 'suchego patyczka'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz