poniedziałek, 23 listopada 2015

Christmas is coming...



Na wielu blogach zaczęła się już świąteczna gorączka, a u mnie jakoś cicho, nie czuć atmosfery świątecznych przygotowań. Szczerze mówiąc bardziej podekscytowana świętami byłam w październiku niż teraz.

Próbuję codziennie ten klimat jakoś w sobie obudzić, palę świeczki, piekę ciasto z cynamonem i kupuję powoli prezenty. W weekend byłam nawet na "Listach do M" w kinie, ale to wcale nie pomaga. To do mnie nie podobne. To co się dzieje na świecie i nagromadzenie codziennych obowiązków nie nastraja mnie kompletnie. Do tego nie wiem co kupić na świąteczne prezenty. Co roku miałam tyle pomysłów, że aż ciężko było mi się zdecydować co wybrać, w tym mam dylemat czy aby na pewno dobrze znam gust osoby, którą chce obdarować i czy gdy wydam fortunę na dizajnerski gadżet,  o którym sama marzę to obdarowany to doceni, zrozumie i się ucieszy. Nie wiem. Z drugiej strony, kupowanie prezentów, które mi samej się nie podobają to też nie jest najlepszy pomysł.

Sama też nie wiem co chciałabym dostać od mikołaja. Mój list jeszcze nie napisany. Lista potraw do ugotowania jeszcze nie sporządzona. Koncepcja pakowania prezentów nie wymyślona. Co się ze mną dzieje?

Mam nadzieję, że za chwile spadnie śnieg, w radio zaczną puszczać 'Last Christmas' a ja się OBUDZĘ! Z tego marazmu strasznego. Zacznę się cieszyć moim ulubionym czasem w roku, zacznę inspirować Was świątecznym klimatem. Czy tylko ja w tym roku tego nie czuję? Czy Wy też tak macie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz