poniedziałek, 26 października 2015

Minimalizm w moim domu



Jakieś 1,5 może 2 lata temu zainteresowałam się trochę tematem minimalizmu. Bardzo żałuję, że tak późno bo przez mój zakupoholizm trochę tych rzeczy się nazbierało. Gdy po studiach wróciłam w rodzinne strony i miałam zamieszkać w nowo wyremontowanym, pierwszym, własnym mieszkaniu zrobiłam mały remanent w rzeczach, które chcę do niego zabrać. Część rzeczy pod tytułem wyposażenie domu została uporządkowana, choć teraz po ponad dwóch latach pewnie przydałoby się zrobić to ponownie, bo trochę tych ładnych szklaneczek i talerzyków na ciasto przybyło. Jednak w tym temacie jakoś sobie daję radę, kuchnia jest mała, a przecież nie kupię nowych kieliszków i nie schowam ich w szafie tylko dlatego, że na półce już się nie zmieszczą. To jest chyba jedyny plus mojego małego mieszkania, gdzieś zawsze z tyłu głowy myślę sobie - gdzie ja to postawię.

Jednak sprawa nie jest taka prosta gdy chodzi o ubrania i kosmetyki. Przez to, że na studiach pracowałam dorywczo w sklepie odzieżowym i tak naprawdę w nim zostawiałam prawie całą swoją pensję kupując za nią ubrania, przywiozłam ich cały samochód. Do tego coraz to nowe kosmetyki, które chciałam przetestować po obejrzeniu filmów kosmetycznych na you tube, po boxy z kosmetykami przychodzące co miesiąc prosto do domu z zawartością nie do końca odpowiadającą moim potrzebom. I tak miesiąc po miesiącu, zakupy za zakupami nazbierało się tego tyle, że aż ciężko było się mi w tym odnaleźć.

Po przeczytaniu kilku mądrych książek, obejrzeniu kilku ciekawych filmików postanowiłam: ROBIĘ PORZĄDKI! Jednak daleko mi do zagorzałych minimalistów, którzy ustalają sobie np limit 100 rzeczy, które posiadają i każdą z nich dokładnie liczą. Ja postanowiłam, że chcę aby w moim domu znajdowały się tylko te rzeczy których używam. Nie chcę mieć już 5 balsamów do ciała, przeterminowanych cieni i niezliczonej ilości bluzek do chodzenia po domu. Chcę porządku i niezagraconej przestrzeni.

Postanowiłam, że staram się nie wyrzucać. Jeśli coś mogę wykorzystać to staram się to zrobić i wyrzucić puste opakowanie, oddaję ubrania. Robię tak, już od jakiegoś czasu i ubywa tych rzeczy, czuję że przestrzeń się oczyszcza. Mam mniej sprzątania, mniej zastanawiania się nad tym gdzie upchnąć kolejny zbędny przedmiot, jak dostać się do rzeczy, która jest przysypana stosem innych. Przede wszystkim nie zapominam już o tym co mam, wiem co posiadam i czego potrzebuję, Nigdy nie byłam 'chomikiem' chowającym wszystko na gorsze czasy. Jakoś udało mi się przed tym uchronić pomimo, iż moja mama jest taką osobą. Nie nauczyłam się tego od niej. Lecz uwielbiam (powinnam napisać uwielbiałam, ale to jeszcze nie ten moment) kupować i siłą rzeczy przedmioty w przerażających mnie ilościach się pojawiły.

W tej oczyszczonej przestrzeni przyszedł czas na zmiany, na nowe dekoracje i pięknie poukładane przedmioty. Już niedługo pokażę te przemiany. Może nie są duże ale sprawiają, że jeszcze bardziej chce mi się dbać o moje mieszkanie. Czasem przecież potrzebne są zmiany :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz